okladka-manager manager-1 manager-2 manager-3 manager-4 manager-5

Wywiad oraz sesja okladkowa dla magazynu MANAGER PLUS

Wiemy, że tuż pod koniec liceum przygotowywałaś do studiów prawniczych, co zadecydowało o tak radykalnej zmianie kierunku kształcenia? Bądź co bądź, trzeba przyznać że aktorstwo i prawo mają ze sobą niewiele wspólnego.

Agnieszka Kawiorska: Na początku aktorstwo było hobby, pasją, przygodą, każdą wolną chwilą spędzaną na próbach amatorskiego teatru w rodzinnym Sandomierzu. Nie sądziłam, że może być sposobem na życie ani nie marzyłam o aktorskiej karierze. Wydawało mi się to zbyt odległe, nierzeczywiste, nie dla dziewczyny z małego miasta, bez znajomości, bez  żadnych aktorskich tradycji rodzinnych… W liceum bardzo lubiłam zajęcia z historii, a prawo jakoś zawsze mnie pociągało. Zresztą myślę, że obok duszy artystycznej wciąż mam sobie część, która jest bardzo analityczna, konkretna, mocno stąpająca po ziemi. A kiedy dowiedziałam się,  że są przecież szkoły teatralne, że to co kocham może być nie tylko młodzieńczym hobby  – poczułam, że muszę spróbować, bo inaczej będę żałować.

Dzisiaj jesteś absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, nie żałujesz że poszłaś tą drogą?

Agnieszka Kawiorska: Nigdy w życiu! Nie jest to najłatwiejsza drogą, ale zamieniłabym tego wariackiego rollercoastera, jakim jest życie aktora, na nic innego! Najfajniejsze w tym zawodzie jest to, że nie mam pojęcia gdzie będę za miesiąc, za rok, za 10 lat. Może w Warszawie, może gdzie indziej. Może gdzieś na końcu świata. Nic nie jest pewne, ale też wszystko jest możliwe.

Kiedy dostałaś pierwszą rolę?

Agnieszka Kawiorska: Pierwszy mini epizod zagrałam jeszcze przez szkołą teatralną, byłam jeszcze wtedy w L’art Studio w Krakowie, ale to była naprawdę drobnostka.

„Pierwsze razy” z reguły bywają stresujące. Jak Ty wspominasz swój pierwszy dzień na planie filmowym?

Agnieszka Kawiorska: Na poczatku duży stres! Przyjechałam na plan przejęta, ogromnie zdenerwowana. I okrutnie niewyspana, bo noc wcześniej prawie nie udało mi się zmrużyć oka. Ale też podekscytowana, szczęśliwa, ciekawa! Po kilku pierwszych, trochę nieudolnych dublach coś odpuściło… Poczułam, że jestem w domu.

Pracując przy produkcjach filmowych i teatralnych, zderzyłaś się ze smutna rzeczywistością ‚gwiazdorzenia’ aktorów większego formatu?

Agnieszka Kawiorska: Paradoks polega trochę na tym, że „gwiazdorzą” głownie „gwiazdy” formatu małego ( śmiech).  Te prawdziwe – zwykle są skromne, z ogromną klasą i szacunkiem do innych.

Świat show biznesu był dla Ciebie łaskawy czy otarłaś się również o jego ciemne strony? Jakie?

Agnieszka Kawiorska: Nie znam dobrze tego świata, ledwo go dotknęłam. Przez długi czas starałam się trzymać z dala od mediów, całego tego szumu. Na premierę „Katynia” poszłam w najskromniejszej na świecie prostej, czarnej sukience. Nie chciałam się wyróżniać, rzucać  w oczy. Dziś widzę, że trudno jest funkcjonować w taki sposób, medialność staje się coraz bardziej niezbędna. Mam wrażenie, ze bardzo to się zmieniło w ciągu kilku ostatnich lat.  Jeśli pytasz o przykre doświadczenia – na razie, odpukać, takowych nie było ( śmiech).

Twoim powołaniem jest teatr czy telewizja?

Agnieszka Kawiorska: Pracuję i tu, i tu. Zależy, jakie propozycje dostaję w danym momencie. Lubie teatr bardzo, i długo za nim tęskniłam, bo po przeprowadzce do Warszawy dostawałam głównie propozycje telewizyjne. Niedawno wróciłam na deski, mam nadzieję że na dłużej. Teatr daje aktorowi przede wszystkim nieustanny rozwój. Jest czas na budowanie roli, poszukiwania, błądzenie. W teatrze fajne jest też to, że mam szansę zagrać role, które są zupełnie inne niż ja sama. W serialu to nie możliwe, nie ma czasu na skupienie się nad rolą, pracuje się w zupełnie inny sposób, szybko.

Odnajdujesz cechy swojej osobowości w cechach postaci które grasz?

Agnieszka Kawiorska: Zawsze znajdzie się coś wspólnego, ale budując postać szukam głownie różnic. Zresztą to dla mnie najciekawsze, gdy mogę zagrać postać kompletnie inną niż ja, która inaczej myśli, ma inny temperament, inaczej mówi, inaczej chodzi. Ale oczywiście wszystkie moje postaci zbudowane są ze mnie, z moich emocji, mojej wrażliwości.  Zresztą często punktem wyjścia do tworzenia danej sceny są moje własne emocje. Zastanawiam się i sprawdzam jak ja bym zareagowała w danej sytuacji, co ja bym czuła…A potem kombinuję czy postać zachowała by się podobnie, czy wręcz przeciwnie.

Po 10 latach na scenie chyba każdy aktor miał przyjemność grać rolę, która szczególnie przypadła mu do gustu, czy Ty rowniez masz taką, w którą chętnie wcielilabyś się ponownie?

Agnieszka Kawiorska: Lubię grać postaci trudne, skomplikowane. Wymagające. Role, które najbardziej pokochałam to te kiedy czytając scenariusz myślałam sobie „Kurcze, to jest takie trudne, nigdy tego nie zagram!”. Ale głównie tęsknię za postaciami, która grałam w teatrze. Bo to jest tak, że jesteś z daną postacią bardzo długo, spektakl jest grany przez parę miesięcy lub lat. Zakochujesz się w roli, w spektaklu. Staje się on takim magicznym, ukochanym dzieckiem. I nagle ciach, spektakl schodzi z afisza… Jest kilka takich ról, do których bardzo, bardzo chciałabym wrócić, zagrać choćby jeszcze jeden ostatni raz.

Śledzisz artykuły i komentarze w internecie na swój temat?

Agnieszka Kawiorska: Czasem. Kiedyś, na początku, czytałam dużo. Przejmowałam się, było mi przykro, kiedy przeczytałam jakiś złośliwy komentarz. I generalnie trochę tworzyłam opinię na swój temat na podstawie tego, co myślą o mnie inni. W końcu zaakceptowałam fakt, ze nie wszystkim muszę się podobać. Ale też to, że ludzie po prostu bywają złośliwi, może to taki sposób na odreagowanie własnych niepowodzeń?  Czasem przeszperam internet, ale komentarze traktuje raczej jako ciekawostkę, śmieję się. Na szczęście więcej jest tych pozytywnych.

Przejmujesz się krytyką?

Agnieszka Kawiorska: Lubie krytykę i szczerą opinię. Oczywiście pod warunkiem, że jest konkretna i merytoryczna. Zawsze po spektaklu pytam znajomych, co było niedobre, niewiarygodne, co im się nie podobało, domagam się krytyki ( śmiech). Dzięki temu mogę pracować na sobą, rozwijać się.

Oglądasz efekty swojej pracy na ekranie?

Agnieszka Kawiorska: Ostatnio bardzo rzadko. Jak pojawia się nowa produkcja z moim udziałem, czy nowa rola – tak, jestem ciekawa jak wyszło, jak to wygląda. Ale generalnie najczęściej boleśnie to znoszę, bo zwykle jestem z siebie niezadowolona. Myślę, że mogłabym zagrać coś lepiej, inaczej, przychodzą mi nowe pomysły na daną scenę, emocję. Zresztą na planie też często domagam się kolejnych dubli, bo ciągle mam poczucie, że może być lepiej, że może inaczej,  jeszcze raz i jeszcze raz. Ale niestety nie ma na to czasu.

Co robisz i czy pasjonujesz się na co dzień, z dala od planu filmowego?

Agnieszka Kawiorska: Jeśli nie pracuję – szukam nowych ciekawych projektów, propozycji, chodzę na castingi. A poza tym  korzystam z wolnego czasu i uprawiam sporty, biegam, jeżdżę konno, ostatnio zaraziłam się kitesurfingiem. Kocham podróże, najchętniej jak najdalej, spontanicznie, bez planu a za to z przewodnikiem „Lonely Planet” w kieszeni,  z dala od biur podróży i całego tego turystycznego hałasu.

Jakie są Twoje najbliższe plany zawodowe?

Agnieszka Kawiorska: Po wakacjach zacznę próby do nowego spektaklu. Generalnie, nie lubię mówić o rzeczach, które dopiero będą, bo praca w tym zawodzie jest nieprzewidywalna i zdarza się, że w ostatniej chwili wiele się zmienia. Przyzwyczaiłam się, że często nie wiem co będę robiła w przyszłym tygodniu, miesiącu, choć przyznam, że bywa to stresujące.

Myślałaś o karierze zagranicznej?

Agnieszka Kawiorska: Tak, mam agenta w Londynie. Jeżdżę tam czasem na przesłuchania albo sama nagrywam sceny na casting i wysyłam taśmy. Marzy mi się, żeby kiedyś zagrać w Rosji.

O czym marzysz?

Agnieszka Kawiorska: Zawodowo o ciekawej i wymagającej roli w dobrym scenariuszu.  A prywatnie o rodzinie, podróżach dookoła świata  i o tym, żebym za kilkadziesiąt lat mogła się uśmiechnąć i powiedzieć, że do czegoś się przydałam, że zrobiłam na tym świecie coś dobrego.

Masz managera? Jeśli tak, to jakie cechy cenisz najbardziej w osobie jest odpowiedzialna za Twoją karierę zawodową?

Agnieszka Kawiorska: W Polsce wciąż bardziej popularna jest osoba agenta aktorskiego, niż managera, chociaż powoli się to zmienia. Ja mam agenta w Warszawie i w Londynie, oprócz tego pomaga mi managerka Ania. Dla mnie najważniejsze w takiej współpracy jest pełne zaufanie, szczerość, pewność, że zawsze możemy sobie powiedzieć prawdę, choćby najtrudniejszą. Oraz poczucie, że mój agent we mnie wierzy  w momentach kiedy mnie samej tej wiary zaczyna brakować.

Uważasz, że praca managera jest potrzebna, czy można sobie poradzić bez niej?

Agnieszka Kawiorska: Dla mnie niezbędna.  To duży komfort, że jest ktoś kto o mnie dba, że nie muszę zajmować się wieloma sprawami, które dzieją się dookoła. Mogę po prostu skupić się graniu.

Co uważasz za swój największy sukces w pracy zawodowej i w życiu prywatnym?

Agnieszka Kawiorska: Sukcesem dla mnie jest to, że od ponad dziesięciu lat pracuję w tym zawodzie, że nie musiałam szukać „planu b” ani zmieniać swoich zainteresowań. A prywatnie – chyba cała ta droga i praca na sobą, którą odbyłam, niewątpliwie – dzięki aktorstwu. Myślę, ze gdybym nie została aktorką, byłabym zupełnie innym człowiekiem. Ten zawód polega na patrzeniu wgłąb siebie, zdobywaniu coraz większej wiedzy i świadomości o sobie samym, na uczeniu się siebie, rozwijaniu swojej wrażliwości.Takim otwieraniu „wewnętrznych oczu” na to co w życiu ważne. A tak poza tym,  bardzo się cieszę, że po wielu latach udało mi się rzucić palenie (śmiech).

Jesteś szczęśliwa w miejscu i czasie w którym aktualnie jesteś?

Agnieszka Kawiorska: Tak, czuje się dobrze sama ze sobą. To chyba  polega na zaakceptowaniu siebie dokładnie takim, jakim się jest.  Na pozbyciu się nawyku porównywania się do innych, bo każdy ma inną drogę, swoją własną. Przestałam winić się za to, że mam wady, że czasem coś mi nie wychodzi, że czasem nie udaje mi się zagrać czegoś tak jakbym chciała… Myślę, że przyszedł taki moment, że dałam sobie być sobą. W końcu.

Data dodania

29 października 2016